czwartek, 20 listopada 2014

refleksja nad rytuałem

   Pierwsza talia kart Tarota odebrana od pocztowego kuriera. Zamknięta w zwykłym, tekturowym pudełku czeka, aby ją otworzyć. Co się wtedy stanie? Moc jaka kryje się w kartach pokaże się od razu? Czekać na kolorowe rozbłyski światła? Czekać na jakieś niezwykłe przypadki? I w jaki sposób nie obrazić kart?! Może w domu zacznie chodzić duch Tarota, powodując skrzypienie drewnianej posadzki? Tyle może się zdarzyć po otwarciu pudełka i ściągnięcia warstewki celofanu.
   Dlatego trzeba jak najszybciej się zabezpieczyć - jedwabny woreczek na karty, kadzidła lub świeczki, odpowiedni obrus służący tylko do pracy z Tarotem. Gdy już talia będzie w palcach, trzeba, chociaż w myślach, okazać wdzięczność i szacunek. Kilka wdechów i wydechów. Oczyścić nad płomieniem świeczki, posypać solą, położyć kryształ, popukać palcami. 
   Tyle rzeczy do zrobienia, aby karty działały. Tyle rzeczy, aby Tarot zechciał do nas przemówić. Tyle rzeczy do zrobienia i kupienia. Tyle przygotowań.
   Czy to konieczne? Czy tak naprawdę trzeba?

   Na stronach wielu książek, czy w artykułach internetowych piszą, że trzeba. Wiele osób opisuje swoje przeżycia z Tarotem. Wydawałoby się, że każde inne, ale jednak sprowadzają się do wspólnych mianowników. Trzeba karty szanować, bo ich zemsta będzie straszna. 
   Cóż zrobić? Posłuchać?
  W tym punkcie, w którym właśnie jestem, mogę jedynie powiedzieć - nie słuchać innych bezkrytycznie. Rytuał jest ważny, ale ma on siłę wtedy, gdy mamy otwarte umysły. Jeżeli kieruje nami strach, lepiej odłożyć pracę z Tarotem na półkę. 
   Czym jest rytuał w Tarocie? Jaką ma funkcję? I dlaczego w prawie wszystkich książkach na polskim rynku wydawniczym, proponuje się "odpowiednie" zachowania, a nawet sposób myślenia podczas pracy z kartami? Nie jestem tutaj, aby krytykować jakiekolwiek podejścia, ponieważ każde z nich jest właściwe. Wynika to z tego, że pasuje do potrzeb danej osoby. Jednak to co napisane, nie oznacza czegoś uniwersalnego, dla każdego. 
   Zacznę od początku - czym jest rytuał dla tarocisty? I czy jest konieczny do pracy?
   Rytuał ma za zadanie nas przygotować lub wprowadzić w stan, który będzie pozwalał czytać karty. Równocześnie, można nadać temu wydźwięk szacunku do swojego narzędzia. Jednak, czy jest niezbędny? Z mojej praktyki wynika, że nie. Rytuał jako taki nie jest konieczny, aby karty do nas przemówiły. Nie stosuję absolutnie niczego, gdy rozkładam karty. W żaden sposób to nie ma wpływu na moją efektywność. I na pewno karty nie są z tego powodu "urażone". Wydaje mi się, że podstawą jest "walka" z przekonaniem, że karty są jakimś mistycznym, samodzielnym bytem. Od tego właśnie wychodzi myśl, którą opisałam na samym początku wpisu. 
   Nie chcę tylko uciekać w skrajności, chociaż to trudne. Mimo, że znajdą się głosy mówiące, że wcale nie wchodzą do "grupy rytualnej" - pojawi się kolejna grupa zaczynająca pracę z kartami, która przerażona będzie analizować krok po kroku, jak wykorzystanie kadzidła pozwala odpowiednio oczyścić karty. 
   Nie jesteśmy sługami kart, ani sługami rytuału. Wszystko ma służyć nam i nasz osobisty komfort zawsze stawiajmy na pierwszym miejscu. Nie pozwalajmy przestraszyć się innym, ani sobie samym tego nie róbmy. 
   Kreujmy pracę z Tarotem jak nasze serce i dusza chce. Lubisz kadzidła, czy świeczki - pal je. Lubisz kolorowe, jedwabne obrusy? Używaj ich.
   Proste.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz